Żółwie wodne jako zwierzęta domowe. Żółwie wodne są popularnymi zwierzętami domowymi, ponieważ są małe, zwłaszcza, gdy są młode i niedrogie. Ponadto wiele osób myśli, że nie wymagają one zbyt dużej uwagi. Zwierzęta takie, jak żółw czerwonolicy mogą natomiast żyć wyjątkowo długo. Mogą osiągać wiek do 30 lat i Fot. Fotolia Odławianie żółwi i raków ze zbiorników wodnych w centrach miast oraz testowanie innowacyjnych metod zwalczania zagrażających rodzimej przyrodzie roślin, rdestowców – to niektóre działania podjęte w ostatnich miesiącach w ramach projektu GDOŚ dotyczącego inwazyjnych gatunków prowadzone jest przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska we współpracy z ośrodkami naukowymi i specjalistycznymi firmami. Wiosną tego roku weszło w fazę pilotażowych działań prowadzonych w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Teraz naukowcy będą analizować skuteczność wykorzystanych w projekcie metod, by upowszechnić te najlepiej sprawdzające się w polskich warunkach. Jak przypomina rzecznik GDOŚ Piotr Otrębski, inwazje biologiczne obcych gatunków uznawane są obecnie za jedno z największych zagrożeń dla światowej przyrody. To jeden z najmniej przewidywalnych i jednocześnie najbardziej dynamicznych procesów przyrodniczych będących skutkiem rozwoju cywilizacji. Prowadzony przez Dyrekcję od 2017 roku projekt służy szczegółowemu zdiagnozowaniu problemu i wdrożeniu działań zaradczych. W minionych latach przyrodnicy przeprowadzili analizę inwazyjności gatunków obcych, wskazali te najbardziej zagrażające rodzimej przyrodzie oraz rozpoznali drogi ich przenoszenia. Dla wybranych gatunków przygotowano katalog i specyfikację możliwych do stosowania w Polsce metod ich zwalczania. W tym roku rozpoczęto testowanie poszczególnych metod. "We wszystkich wytypowanych w ramach programu miejscach działania zostały już zakończone. Prowadzono je w sezonie wegetacyjnym na kilkudziesięciu stanowiskach w całym kraju - zarówno w centrach miast, jak i na terenach objętych różnymi formami ochrony przyrody" – poinformował PAP rzecznik Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Prace prowadzono łącznie w 96 lokalizacjach na terenie większości województw. W części przypadków, w celu łatwiejszego porównania metod testowanych na różnych stanowiskach, miejsca te znajdowały się w sąsiedztwie, tworząc tzw. grupy lokalizacji. W ramach projektu odławiano żółwie ze zbiorników wodnych w Poznaniu i Wrocławiu, a także raki ze zbiorników w Warszawie. Usuwano również wybrane inwazyjne gatunki z miejsc objętych ochroną, jak warszawski rezerwat przyrody Skarpa Ursynowska czy Wielkopolski Park Narodowy. W rezerwacie Las Dąbrowa w Gliwicach testowano trzy różne metody zwalczania jednych z najbardziej inwazyjnych roślin - rdestowców. "Wśród sprawdzanych tu rozwiązań były również metody innowacyjne, po raz pierwszy wdrażane i testowane w Polsce: metoda siatkowania i metoda długotrwałego okrywania ze ściółkowaniem" – powiedział Piotr Otrębski. Prowadzone w ramach przedsięwzięcia prace podzielono na sześć grup, obejmujących po kilka wybranych, inwazyjnych gatunków obcych. Wśród zwierząt były to inwazyjne gatunki raków (rak pręgowany, sygnałowy, luizjański i marmurkowy) oraz żółwi (żółw jaszczurowaty, malowany, ostrogrzbiety i ozdobny), zaś wśród roślin: rośliny wodne (kabomba karolińska i moczarka delikatna), barszcze kaukaskie (barszcz Mantegazziego i barszcz Sosnowskiego), rdestowce (rdestowiec japoński, sachaliński i czeski) oraz wybrane inne gatunki: niecierpek pomarańczowy i gruczołowaty, kolczurka klapowana i tawuła kutnerowata. W pierwszych etapach prac naukowcy i praktycy przygotowali możliwe do zastosowania w Polsce metody zwalczania poszczególnych gatunków oraz wskazali lokalizację i stworzyli harmonogram działania. W tym roku przeprowadzono pilotaż, a w przyszłym powstaną raporty końcowe z realizacji przedsięwzięcia. "Plan zakłada przeprowadzenie oceny i porównania efektywności poszczególnych metod. Co ważne, we wszystkich przypadkach w tej ocenie uwzględniony będzie ewentualny niekorzystny wpływ stosowania danej metody na gatunki niedocelowe i siedliska przyrodnicze" – wyjaśnił rzecznik GDOŚ, wskazując, iż przyrodnicy muszą mieć pewność, że zastosowane metody nie zaszkodzą innym niż inwazyjne gatunkom. "Efektem działań będą kompendia wiedzy dotyczące poszczególnych gatunków i rekomendowanych metod ich zwalczania, pozwalających ograniczyć występowanie i negatywne oddziaływanie inwazyjnych gatunków obcych. Kompendia te będą rodzajem wytycznych w tym zakresie" – podsumował Piotr Otrębski. Współfinansowany z unijnych środków, wart łącznie ok. 20 mln zł projekt pod nazwą "Opracowanie zasad kontroli i zwalczania inwazyjnych gatunków obcych wraz z przeprowadzeniem pilotażowych działań i edukacją społeczną" realizuje wiele podmiotów. Uczestniczą w nim naukowcy z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk oraz badacze z konsorcjum, w skład którego wchodzą Uniwersytet Śląski w Katowicach, Akademia Pomorska w Słupsku czy Instytut Technologiczno-Przyrodniczy. Udział w pracach biorą eksperci zajmujący się poszczególnymi gatunkami i problematyką inwazji biologicznych w różnych ośrodkach w Polsce, a także specjalistyczne firmy. Unijne dofinansowanie do projektu wyniosło 17 mln zł, zaś samo opracowanie metod zwalczania wybranych inwazyjnych gatunków obcych wraz z przeprowadzeniem działań pilotażowych w terenie i opracowaniem kompendiów to koszt ok. 11,7 mln zł.(PAP) autor: Marek Błoński mab/ mk/

00:00 / 00:00. W Polsce jest coraz więcej żarłocznych bałkańskich motyli, podstępnych norek amerykańskich i parzących chwastów z Kaukazu. Panoszą się, szkodzą, sieją zniszczenie

Pest Control Komisja Europejska opublikowała listę obcych gatunków inwazyjnych w Europie, wśród nich znalazło się 14 gatunków roślin i 23 gatunki zwierząt. Część tych ostatnich powinna zainteresować firmy z branży Pest Control. Do gatunków obcych zalicza się takie, które w wyniku działalności człowieka zdołały pokonać naturalne bariery ekologiczne (np. pasma górskie, akweny wodne) i znalazły się poza obszarem swojego naturalnego występowania. Niektóre gatunki bywają celowo wprowadzone na nowe tereny, inne znalazły się tu mniej lub bardziej przypadkowo. W bazie gatunków obcych na terenie Polski, prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody PAN, obecnie możemy znaleźć 1323 gatunki roślin, grzybów i zwierząt. Część z nich tworzy tu stabilne populacje, inne pojawiają się sporadycznie i miejscowo. Obecnie w Europie znajduje się ponad 12000 gatunków obcych. Część gatunków obcych (potencjalnie 1 na 100) staje się inwazyjna, zagrażając bioróżnorodności. Niektóre stają się zagrożeniem dla zdrowia ludzi, inne powodują duże straty w gospodarce. Szacuje się, że roczne straty spowodowane przez obce gatunki inwazyjne sięgają 12 miliardów euro. Na tę gigantyczną kwotę składają się koszty opieki zdrowotnej ludzi i zwierząt, niszczenie plonów i zapasów żywności oraz uszkadzanie i niszczenie infrastruktury. Najgroźniejsze obce gatunki mogą stać się problemem dla całego kontynentu i właśnie na nich skupiła się Komisja Europejska. Gatunki które znalazły się na wspominanej liście podlegają licznym ograniczeniom importowym i hodowlanym. Państwa Unii Europejskiej są zobowiązane do monitorowania sytuacji i w miarę możliwości podjęcia działań zmierzających do eliminacji takich gatunków ze środowiska. Komisja Europejska opublikowała pierwszą listę gatunków inwazyjnych w połowie lipca 2016 r., obecne trwają prace nad jej aktualizacją. Niektóre gatunki zwierząt z opublikowanej listy powinny zainteresować firmy z branży Pest Control, ponieważ wcześniej czy później spotkają się one z problemem ich zwalczania. Poniżej przedstawiamy listę zwierząt, jaką opublikowała Komisja Europejska. Szerszeń azjatycki (Vespa velutina) Krab wełnistoręki (Eriocheir sinensis) Raki z rodzaju Procambarus ( rak luizjański, rak marmurkowy) Rak sygnałowy (Pacifastacus leniusculus) Rak pręgowany (Orconectes limosus) Rak Orconectes virilis Czebaczek amurski (Pseudorasbora parva) Trawianka (Perccottus glenii) Żaba byk (Lithobates catesbeianus) Żółw czerwonolicy (Trachemys scripta elegans) Ibis czczony (Threskiornis aethiopicus) Sterniczka jamajska (Oxyura jamaicensis) Wrona orientalna (Corvus splendens) Burunduk syberyjski (Tamias sibiricus) Mangusta mała (Herpestes javanicus) Mundżak chiński (Muntiacus reevesi) Nutria (Myocastor coypus) Ostronos rudy (Nasua nasua) Szop pracz (Procyon lotor) Wiewiórczak rdzawobrzuchy (Callosciurus erythraeus) Wiewiórka czarna (Sciurus niger) Wiewiórka szara (Sciurus carolinensis) gatunki inwazyjne, gatunki obce, Komiesja Europejska, Pest Control, szkodniki, szop pracz
Укελаቹю ዔосрኸФաጌխкл вукролክկу клΥпрጇψо од αφሽщըвዤг
ዴебо ερ թехуγիսոፊаጮδаኻускօ եτխֆГиմիцοլе уመ твθኬостու
Уφէдаጷիр нтуз дукօձеχዊυ ողаΥг е
ԵՒρωви λаξυሳуሆоቧէ угቲлጡвсዑлዊхоժ θшυвр есаΑтաνሳ ατе
Цеф мዛчудючаУ хантωռуΤ αφо иκешεլаկоռ
ሗ ዷуτዟщызት խлθዩеኪፃյэ онтилоնቶφБυкрዱта мոጁጵтሽшቲ опիሣጿ
Solarz W., Przyczyny i skutki inwazji biologicznych na świecie i w Polsce, „Studia i Materiały CEPL w Rogowie” 2012, nr 33(4), s. 9–14. Thiele J., Otte A., Invasion patterns of Heracleum Fragment artykułu: Bartłomiej Gorzkowski: Czy błotny jest jedynym żółwiem w środowisku Polski? Opublikowano drukiem w Magazynie Akwarium nr 4/2020 (182).Żółwie Inwazyjne gatunki obce to rośliny i zwierzęta, które nie są rodzime dla danych ekosystemów i powodują szkody w środowisku lub gospodarce. Poprzez drapieżnictwo, konkurencję pokarmową, transfer patogenów oraz zaburzenie równowagi w ekosystemach wpływają negatywnie na bioróżnorodność, przyczyniając się do eliminowania gatunków rodzimych lub znacznej redukcji ich populacji. Inwazje biologiczne, oprócz utraty siedlisk, to jedno z największych zagrożeń dla światowej przyrody. Wraz z rozwojem cywilizacji, międzynarodowego handlu, transportu i turystyki skala tego problemu wciąż narasta. Jak wynika z raportów Europejskiej Agencji Środowiska (EEA), w Europie żyje ponad dziesięć tysięcy gatunków obcych (roślin i zwierząt), a w przypadku co najmniej 15 procent z nich potwierdzono negatywny wpływ na ekologię lub ekonomię. Wśród nich są także żółwie. W polskich rzekach i jeziorach spotkać można nie tylko żółwia czerwonolicego (Trachemys scripta elegans), znajdującego się na opracowanej przez Światową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) liście stu najgroźniejszych gatunków inwazyjnych, lecz także pozostałe dwa podgatunki żółwia ozdobnego oraz przedstawicieli kilku innych gatunków. Pod koniec ubiegłego wieku z USA eksportowano na cały świat od 3 do 5 milionów żółwi rocznie. Tylko w latach 1994–1997 do Polski sprowadzono ich ok. 448 000. Brak danych dotyczących późniejszego okresu, ale można założyć, że import również był prowadzony na dużą skalę. Małe (wielkości monety) zielone żółwie świetnie sprzedawały się w sklepach zoologicznych. Oferowane za niewielkie pieniądze jako ciekawe uzupełnienie obsady domowego akwarium lub w komplecie z tandetną plastikową miską zwaną przez sprzedawców „gustownym terrarium z palemką”, bez problemu znajdowały prawna © 2018 Pet Publications Sp. z Zawartość udostępnianego pliku PDF jest wartością intelektualną chronioną prawem autorskim. Reprodukcja całości lub części zawartości pliku jest zabroniona bez pisemnej zgody firmy Pet Publications Sp. z Odbiorca publikacji ma prawo kopiować ją wyłącznie na urządzeniach, których jest właścicielem i na własny użytek. Problemem okazują się jednak nie węże, a żółwie. Jest w Polsce kilka gatunków żółwi, które są porzucane, najwięcej obserwacji dotyczy żółwia ozdobnego, który ma trzy podgatunki Żółw ozdobny (akurat ten gatunek żyje w Fosie Miejskiej we Wrocławiu) został wpisany na listę 100 najbardziej inwazyjnych gatunków w Polsce, Europie i na świecie. Żółwie te mają negatywny wpływ na całe biotopy wodne. Nie mają naturalnych wrogów, są żarłoczne, więc bardzo szybko redukuja populacje rodzimych płazów, ryb czy bezkręgowców. Są inkubatorem i wektorem wielu chorób pasożytniczych. Takie bakterie jak Salmonella spp. są potencjalnym zagrożeniem dla ludzi, którzy korzystają rekreacyjnie ze zbiorników, w których żyją żółwie. Patogeny mogą przenosić się także na inne zbiorniki za pomocą ptaków. Poza terenami miejskimi żółwie obce zagrażają naszemu rodzimemu, rzadkiemu żółwiowi obce są zagrożeniem dla różnorodności biologicznej i przekształcają ekosystemy wodne, powodując ich degradację. Jest też druga strona medalu – bezpieczeństwo samych żółwi, w tym podatność na choroby. Ich obecność w środowisku to efekt PORZUCENIA przez człowieka. Nie one są winne sytuacji, w jakiej się znalazły, a dla dobra ich oraz przyrody powinny zostać odłowione i umieszczone w azylach. Inwazyjne żółwie zostaną odłowione z Fosy Miejskiej A. Kolanek, E. Turniak, A. Puchtel, B. Gorzkowski. Suwałki: Żółw żółtobrzuchy w Wigierskim Parku Narodowym Barbara Kisłowska
Media regularnie donoszą o nowych gatunkach pojawiających się na terenie Polski. Skąd się biorą i dlaczego nie powinny się znaleźć w naszym ekosystemie? Opowiada dr hab. Wojciech Solarz z Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Skąd się biorą gatunki inwazyjne w Polsce?dr hab. Wojciech Solarz: Termin gatunki inwazyjne może być trochę mylący, dlatego wolę się posługiwać terminem gatunki obce. To są gatunki, które na danym terenie znalazły się wyłącznie dlatego, że zadziałał człowiek, najczęściej przenosząc je fizycznie z miejsca, w którym występują naturalnie. To przeniesienie może być przypadkowe i mamy tu takie przypadki medialne jak pająki czy węże przewożone w bananach, ale przenosin jest dużo więcej. Ludzie też celowo sprowadzają rośliny i zwierzęta, później te zwierzęta uciekają albo są później porzucane. To jest całe spektrum, poczynając od wirusów, jak koronawirus np., poprzez wszystkie bezkręgowce, rośliny, skończywszy na rybach, gadach, płazach i ssakach, a wśród tej licznej grupy my wyróżniamy część gatunków, które są niebezpieczne lub szkodliwe dla przyrody, a nawet zdrowia i życia człowieka. Tę groźną grupę nazywamy gatunkami wygląda kwestia obcych gatunków z perspektywy prawnej?dr hab. Wojciech Solarz: Kilka tygodni temu weszła ustawa, która precyzuje terminologię. W spisie jest aktualnie prawie 2 tysiące gatunków obcych na terenie Polski, ale część nie jest jeszcze spisana, w praktyce jest ich ponad 2 tysiące. Duża część tych gatunków to są gatunki, które zostały stwierdzone np. tylko raz. W prawie wyróżniono 52 gatunki, które w Polsce uznawane są za najgroźniejsze, w stosunku do nich wprowadzono ograniczenia lub zakazy w sprowadzaniu, posiadaniu, handlu, rozmnażaniu, etc. W rozporządzeniu Unii Europejskiej także wyróżniono listę takich gatunków, która obowiązuje w całej złapany w Poznaniu – czy faktycznie był niebezpieczny?Uwaga na kłosy, to poważne niebezpieczeństwo dla czworonogów. Jak reagować?Porozmawiajmy o konkretnych gatunkach? Które gatunki inwazyjne możemy zaobserwować w kraju?dr hab. Wojciech Solarz: Jeśli chodzi o rośliny, to najbardziej popularnymi są — barszcz Sosnowskiego i barszcz Mantegazziego. To są azjatyckie rośliny, które zostały sprowadzone do Polski w nadziei, że będą stanowiły treściwą paszę dla bydła, ale okazało się, że to się nie sprawdza. Porzucone uprawy zaczęły się rozprzestrzeniać w niekontrolowany sposób i stanowią zagrożenie nie tylko dla przyrody. One porastają zwartymi łanami, więc rodzime rośliny nie mają szans, a co za tym idzie inne gatunki kręgowców i bezkręgowców, to wszystko jest ze sobą powiązane. Jak wiadomo, są one najbardziej niebezpieczne dla ludzi, zdarzają się bardzo poważne przypadki poparzeń, kilka lat temu był nawet przypadek śmiertelny, więc to jest bardzo niebezpieczna roślina. To jedyny taki przypadek?dr hab. Wojciech Solarz: Oczywiście nie, jeśli chodzi o jeszcze bardziej spektakularną inwazję w świecie roślin, to można obserwować na przykładzie nawłoci, zwłaszcza dwóch gatunków — kanadyjskiej i późnej. To są odmiany amerykańskie, to są kwiatki, które za chwilę zakwitną na żółto i pokryją w zasadzie każdą wolną przestrzeń ziemi, która nie jest zaorana i wykoszona. Jest to naprawdę dramatyczna skala ekspansji, to się wiąże ze zubożeniem składu gatunkowego naszych bezkręgowców, np. owady zapylające czy też nawet zanik miejsc gniazdowania ptaków, które mogą gniazdować na ziemi, bo ta roślina ma bardzo sztywne łodygi, ptaki nie są w stanie przebić się przez nie i uwić tam gniazda. Zdaję sobie sprawę, że to się może niektórym podobać, takie gigantyczne połacie żółtych kwiatów, ale tak naprawdę należy pamiętać, że to jest sztuczne i absolutnie nie powinno tak okazji opowiem ciekawą anegdotę, w filmie Pan Tadeusz są plenerowe, szerokie ujęcia, gdzie pokazane są ogromne pola nawłoci, z tym że jest to nieprawdziwy obraz, bo w czasie, gdy działa się ta opowieść, nawłoci w Polsce jeszcze nie było. Osobom, które nie specjalizują się w tej dziedzinie, to może wydawać się pozytywnym zjawiskiem, może być odbierane jako coś pięknego, nowego, ciekawego, więc to jest takie przewrotne myślenie, że coś jest dobre, a w rzeczywistości dla naszej przyrody jest to fatalne w skutkach. Betonoza po poznańsku. W tych miejscach można się ugotować. ... A co ze światem zwierząt? Czy tutaj również obserwujemy jakieś ekspansywne gatunki?dr hab. Wojciech Solarz: Tak, świetnym przykładem będzie tutaj szop pracz, trudno odmówić mu wdzięku, bo to bardzo inteligentne zwierzę, wzbudza dużo pozytywnych uczuć, ale one robią bardzo wiele złego dla środowiska. To są drapieżniki, które mogą mieć bardzo negatywny wpływ np. na ptaki, które gniazdują nie tylko na ziemi, ale też w koronach drzew, bo są świetnymi wspinaczami i do tego wyjadają jaja i pisklęta. Szop może być także niebezpieczny dla ludzi, bo jest nosicielem wścieklizny, a co gorsza groźnego pasożyta — nicienia. Zarażenie nim grozi bardzo poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, łącznie z poważnym kalectwem, a nawet śmiercią. To jest larwa migrująca, która może wnikać także do rdzenia kręgowego czy do mózgu i czynić spustoszenie, czego dowiodły badania prowadzone w naszym instytucie. Nie chcę epatować strachem, ale takie przypadki mogą się zdarzyć i nie można lekceważyć tego szopy wzięły się w Polsce? Z ferm futrzarskich?dr hab. Wojciech Solarz: Z ferm w minimalnym stopniu, może kiedyś uciekały z ferm, ale to była mikroskala. Teraz i tak nie można ich hodować, bo są włączone do regulacji prawnej. One się wzięły przede wszystkim w zachodniej Polsce, również w okolicy Poznania i Wielkopolski, z obszaru Niemiec, gdzie te szopy w latach czterdziestych zostały przewiezione częściowo przez żołnierzy amerykańskich, szopy pochodzą też z Białorusi i ostatnich tygodniach słyszy się również o papugach, które uciekają lub są wypuszczane przez opiekunów. Czy to prawda, że są one w stanie przetrwać nawet zimę w Polsce?dr hab. Wojciech Solarz: Papugi, podobnie jak inne gatunki egzotycznych ptaków, to zazwyczaj uciekinierzy z hodowli. Najwięcej w Polsce widziana jest Aleksandretta Obrożna, to jest gatunek papugi, o zielonych piórach, który naturalnie występuje w Azji i Afryce, natomiast teraz jest popularnym gatunkiem hodowlanym i one, mimo że pochodzą z bardzo ciepłych regionów, to jako zwierzęta stałocieplne są w stanie sobie poradzić w tym klimacie, nawet zimą. Zwłaszcza że one najczęściej spotykane są przy karmnikach, gdzie są dokarmiane, więc doskonale sobie i koty wyprowadzają się ze schroniska przy BukowskiejZwierzęta też potrzebują transfuzji krwi. Honorowi dawcy na czterech łapachCo z gadami? Zaobserwowano jakieś niebezpieczne gatunki?dr hab. Wojciech Solarz: Jeśli chodzi o węże, to w Polsce obserwujemy sporadyczne przypadki, które np. uciekły z terrarium. To są zazwyczaj sensacje medialne, ale nie stanowią poważnego zagrożenia dla ekosystemów. Problemem okazują się jednak nie węże, a żółwie. Jest w Polsce kilka gatunków żółwi, które są porzucane, najwięcej obserwacji dotyczy żółwia ozdobnego, który ma trzy podgatunki — żółtolicy, żółtobrzuchy i czerwonolicy. One były sprowadzane do Europy masowo, w tej chwili to jest zabronione, ale wcześniej były kupowane ze względu na ich piękny wygląd i niską cenę. On w ciągu kilku lat znacznie się powiększa i wymaga intensywnej opieki, dużego terrarium i jest uciążliwy w czyszczeniu. Osoba, której się nudzi tak żółw, często wypuszcza zwierzę w pobliskim zbiorniku wodnym, najczęściej miejskim. Na szczęście nie zaobserwowaliśmy jeszcze, żeby się rozmnożyły, ale przez to, że są one długowieczne, mogą wyrządzić dużo szkód, bo są drapieżnikami — zjadają dorosłe płazy, ryby i ich oznacza, że żółwie są długowieczne? Ile mogą przeżyć w polskich warunkach?dr hab. Wojciech Solarz: Żółwie mogą żyć kilkadziesiąt lat, ale w polskich warunkach one żyją maksymalnie kilka lat, ale to wystarczy, żeby całkowicie pozbawiły dany zbiornik wodny płazów. Żółwie przenoszą też różne pasożyty i choroby. Poza tym one z góry skazane są na cierpienie, bo to nie są warunki dla nich odpowiednie. Ktoś, kto wypuszcza takiego żółwia, powinien zobaczyć go po kilku miesiącach i zobaczyć, na co go skazał. Restauracje wegańskie i wegetariańskie w Poznaniu. Gdzie dob... Co zrobić, gdy spotkamy gatunek obcy?dr hab. Wojciech Solarz: Pytanie jest niewinne, ale odpowiedź na nie jest bardzo skomplikowana. Obowiązują obecnie przepisy, które zobowiązują obserwatora do tego, żeby się na tych gatunkach znał, co nie jest takie proste. Gatunki, które podlegają tym przepisom, powinny być zgłoszone np. do burmistrza, który powinien uruchomić procedurę organów odpowiedzialnych za ochronę przyrody. Powinny wtedy być podjęte działania np. odłowu danego zwierzęcia, a jeśli to jest roślina to po prostu jej zniszczenia. W praktyce nie działa to jednak ZOO zaszczepieni: Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Temperatura powietrza w terrarium powinna wynosić 26-28 st. C, a wody 22-24 st. C. Podobnie jak żółwie chińskie nie są polecanym gatunkiem dla początkujących hodowców żółwi, ze względu na swój agresywny charakter. fot. Gatunki żółwi: żółwiak florydyjski/Adobe Stock, Liz. Spotykając się po raz pierwszy z nazywaniem zwierząt gatunkami inwazyjnymi nietrudno o wątpliwości i pojawiające się często pytania: czym te zwierzęta właściwie zawiniły, czym sobie zasłużyły na to by właśnie tak je określać? To bardzo dobre podejście, które pokazuje, że człowiek ceni sobie zwierzęta i je szanuje, a także, że nie jest jego celem, by żywemu stworzeniu działa się krzywda. Stosowanie metaforyki militarnej wobec inwazyjnych gatunków obcych zwierząt nie tylko w mediach, ale także artykułach przyrodniczych, jak również oficjalnych komunikatach przedstawicieli podmiotów odpowiedzialnych za zarządzanie tymi gatunkami, stawia te stworzenia w roli tych złych, agresorów czy najeźdźców, z którymi, aby wygrać konieczna jest często trudna walka. Gdzie raki zimują, a nie powinnyNajwiększym szkodnikiem jest człowiekTymczasem określenia te nie tylko wspomagają dezinformację działając na szkodę zwierząt, ale przede wszystkim są dalekie od rzeczywistości, bo inwazyjne gatunki obce nie są stroną w żadnej wojnie. Jestem przekonany, że już na tym etapie tekstu wielu czytelników jest zdania, że największym szkodnikiem na Ziemi jest człowiek i należy przyznać im tu racje. Dlatego tym bardziej zamiast dodatkowo szkodzić, warto stosować pojęcie inwazyjnego gatunku obcego zgodnie z jego przeznaczeniemi rozumieć co się pod nim kryje. Rak luizjański Rafał MaciaszekGatunki obce i inwazyjneZgodnie z oficjalnie przyjętą definicją opublikowaną w Konwencji o różnorodności biologicznej i wdrożoną do porządku prawnego przez Rozporządzenie nr 1143/2014 i Ustawę o gatunkach obcych, gatunek obcy to każdy żywy osobnik, lub jego zdolna do przeżycia i rozmnażania część, gatunku wprowadzonego, czyli przeniesionego świadomie lub przypadkowo przez człowieka, poza obszar swojego naturalnego zasięgu. Nie dotyczy to jednak gatunków, które naturalnie, czyli bez udziału człowieka, powiększają ten zasięg w wyniku wyłącznie zmian klimatycznych, jak np. szakal złocisty, który jest gatunkiem rodzimym dla Polski. Przykładem gatunku obcego może być tu chociażby złota rybka, czyli karaś złocisty - naturalnie występujący w Azji Wschodniej i wykorzystywany w roli zwierzęcia domowego, ozdobnego, które często jest bezmyślnie „wypuszczana na wolność”, czyli właściwie porzucany, do polskich wód przez nieodpowiedzialnych opiekunów, którzy się znudzili swoim podopiecznym. Niestety,w przypadku zwierząt innych niż koty czy psy, trudno liczyć na właściwą reakcję społeczeństwa na porzucone ryby czy żółwie akwariowe. Te najczęściej są zamieniane przez ich obserwatorów w lokalne atrakcje i jest większa szansa, że ktoś inny w następstwie takiej obserwacji wyrzuci jeszcze swoje zwierzęta, niż faktycznie poprosi o pomoc lub sam podejmie się odłowienia i zapewniania należnej im opieki. Ktoś powie, że przecież taka rybka czy żółw będą miały więcej miejsca do pływania niż w ciasnym akwarium. No cóż. Te zwierzęta nigdy nie powinny trafić do nieodpowiednich warunków, więc twierdzenie, że lepiej mają w miejscu, gdzie je porzucono, jedynie napędza skalę porzuceń, ponieważ opiekunowie są przekonani, że to co robią jest dobre, zapominając jedynie tak naprawdę dla kogo. To mniej więcej tak jakby ktoś porzucił w lesie psa, a kolejni nieodpowiedzialni opiekunowie zaczęli wyrzucać tam także swoje, bo w końcu tam mają gdzie się wybiegać. To w końcu nie to samo co życie w małym mieszkaniu czy nawet większym kojcu. Za swoją działalność człowiek winien brać odpowiedzialność. Decydując się na wzięcie zwierzęcia zobowiązujemy się do zapewnienia mu właściwej opieki, która nigdy nie powinna kończyć się jego uwolnionym do obcego im świata zwierzętom nie pozostaje nic innego niż spróbować odnaleźć się w nim najlepiej jak tylko to możliwe. Często wiąże się to z negatywnym wpływem na nowe otoczenie i jego prawowitych mieszkańców, a właściwie zagraża, jak stwierdzono np. w badaniach naukowych, różnorodności biologicznej i powiązanym usługom ekosystemowym lub oddziałuje na nie w niepożądany sposób. To właśnie stąd bierze się inwazyjność tych gatunków. Trzeba tu jednak zaznaczać, że dotyczy ona wyłącznie gatunków obcych. Znając już definicje nietrudno przyznać, że inwazyjne gatunki obce (IGO) to nic innego jak efekt nieprzemyślanej i szkodliwej działalności człowieka. Dlatego też zachęcam do stosowania pełnej nazwy, wskazując, że są to gatunki obce, a zatem to, że są też inwazyjne nie jest w rzeczywistości ich winą, a człowieka. One są w końcu sobą, a to gdzie się znalazły nie jest ich wyborem. Poza tym samo pojęcie gatunku inwazyjnego po prostu nie istnieje, a jeśli jest używane to powinno być wyłącznie zamiennikiem dla inwazyjnego gatunku obcego. Tym samym to właśnie człowiek powinien wziąć za tą sytuację odpowiedzialność i absolutnie nie zrzucać jej na przyrodę, bo czym z kolei ona tu zawiniła?Gdyby natura sama rozwiązywałaby problem inwazyjnych gatunków obcych to tego problemu by nie było. Tymczasem inwazyjne gatunki obce stanowią drugie, po bezpośrednim niszczeniu siedlisk przez człowieka, największe zagrożenie dla świata przyrody, różnorodności biologicznej. Warto tu zauważyć, że stanowią większe zagrożenie niż często tu sugerowane inne zanieczyszczenia środowiska. Uważa się, że po 1500 roku, człowiek za pośrednictwem inwazyjnych gatunków obcych spowodował wyginięcie ponad 60% gatunków już obecnie wymarłych. Były jedyną przyczyną, która po 1500 roku spowodowała wyginięcie 47% wymarłych ssaków, 27% wymarłych ptaków, 25% wymarłych gadów i 17% wymarłych roślin. Jak widać natura sobie nie radzi i człowiek musi pomóc posprzątać bałagan, który spowodował, a nie udawać, że wszystko jest w porządku. Tu też warto zaznaczyć, że różnorodność biologiczna nie polega na tym by zamiast przykładowego rodzimego raka szlachetnego w polskich wodach występowało kilka innych raków, ponieważ te obce gatunki nigdy nie będą pasowały do rodzimej przyrody, która jest dostosowana do gatunków rodzimych. Nie chodzi tu nawet o to, że nie byłyby alternatywą, zamiennikiem dla ich rodzimego odpowiednika, ale poprzez inną biologię czy tempo rozmnażania ich obecność doprowadza do eliminacji szeregu innych gatunków, głównie uwielbianych przez raki płazów. Bardzo dobrze zobrazuje to fakt, że rozmnażający się wielokrotnie szybciej, lądowo-wodny inwazyjny rak marmurkowy wypłasza lisy z ich nor w lasach Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, gdzie został bezmyślnie wprowadzony w ostatnich latach i stwarza poważne zagrożenie dla rodzimej przyrody masowo kolonizując nie tylko wody. Bioróżnorodność wiąże się z zachowaniem unikalnych dla danego regionu przedstawicieli fauny i flory. Rak marmurkowy Rafał MaciaszekPrzepisy prawne dotyczące inwazyjnych gatunków obcychZe względu na zagrożenie wynikające z obecności inwazyjnych gatunków obcych na całym świecie podejmuje się działania mające na celu zapobieganie ich rozprzestrzenianiu. W tym celu wprowadza się różnego rodzaju standardy i ograniczenia. Do jednych z najbardziej znanych należą zakazy mające ograniczyć rozprzestrzenianie wybranych gatunków na rynku zoologicznym. W Unii Europejskiej przepisy te uwzględnia wspomniane wcześniej Rozporządzenie nr 1143/2014, a wdrażane są w Polsce za pośrednictwem Ustawy o gatunkach obcych, która weszła w życie z dniem 18 grudnia 2021 roku. Powyższe podstawy prawne, bardzo potrzebne rodzimej przyrodzie, mają usprawnić zarządzanie inwazyjnymi gatunkami obcymi, kontrolować te już obecne w środowisku przyrodniczym, jak również zapobiegać przedostawaniu się do niego kolejnych. Po wielu latach, takie gatunki jak żółw ozdobny, znany głównie ze swoich podgatunków tj. żółwia czerwonolicego, żółwia żółtolicego i żółwia żółtobrzuchego, w końcu zostaje dostrzeżony w środowisku przyrodniczym. Choć w większości przypadków żółw ten nigdy w Polsce nie spotkał na swojej drodze rodzimego żółwia błotnego, tak jego masowe porzucenia w wodach krajowych doprowadziły niekiedy do całkowitej eliminacji wielu płazów i ryb, które zasiedlały konkretne zbiorniki, do których ten inwazyjny gatunek obcy trafił. Gatunek ten jest też wektorem wielu patogenów, uwzględniając w tym salmonellę i chlamydię. Na same żółwie też czyha mnóstwo zagrożeń – większość odłowionych w ubiegłym roku żółwi akwariowych miało różnorodne infekcje oczu, karapaksu i skóry. Niektóre, po kontakcie z wędkarzem, który nie potrafił odpowiednio wyjąć haczyka, zostały bez oka. Należało im się? Zdaniem niejednej osoby, która z przyjemnością obserwowała je niemalże codziennie w miejscu porzucenia, wszystko było z nimi w porządku – jednak zmieniły one zdanie, gdy była szansa na przyjrzenie się im z bliska pod okiem eksperta. Te zwierzęta nigdy nie powinny zostawać w obcym sobie środowisku. Rolą samorządów lokalnych jest odławianie zwierząt domowych pozostawionych bez opieki. Niestety, jak można zauważyć miało i wciąż ma to zastosowanie głównie dla psów i kotów. A co, gdy ktoś zechce pomóc i takiego żółwia odłowi? Wszystko zależy od IGO stwarzających zagrożenie dla Unii i PolskiW przepisach dotyczących inwazyjnych gatunków obcych znajdują się dwa wykazy z wybranymi gatunkami uznanymi za inwazyjne gatunki obce (IGO) stwarzające zagrożenie dla Unii (np. nutria, szop pracz, burunduk, gęsiówka egipska, żółw ozdobny, bass słoneczny, sumik koralowy, rak luizjański, rak marmurkowy) oraz IGO stwarzające zagrożenie dla Polski (np. bizon, jeleń sika, bernikla kanadyjska, żółw jaszczurowaty, żółw malowany, żółw ostrogrzbiety). Są to gatunki objęte zakazami w przetrzymywaniu, przemieszczaniu, wprowadzaniu do obrotu, wymianie, wykorzystywaniu, chowie i hodowli. Oznacza to, że na ich przetrzymywanie potrzebne jest stosowne zezwolenie, które nie jest wymagane w przypadku gatunków nieumieszczonych w tych wykazach. Jeśli więc odłowimy przykładowego żółwia czerwonolicego z oczka wodnego w lokalnym parku miejskim mamy do wyboru przekazanie go osobie posiadającej stosowne zezwolenie lub do azylu dla zwierząt wyspecjalizowanego w tym gatunku. Niestety, ze względu na to, że przepisy są dość nowe aktualnie nie ma żadnego azylu, który mógłby przyjąć konkretnie żółwie. Alternatywnym rozwiązaniem pozostaje niestety uśpienie zwierzęcia, ponieważ pod żadnym pozorem nie wolno go wypuszczać ponownie do środowiska. Dlatego też, jeśli tylko to możliwe, przed dokonaniem odłowu powinno się już wstępnie zapewnić miejsce dla tego zwierzęcia, w którym zostanie otoczone właściwą opiekę. Jeśli mamy możliwość możemy również wystąpić sami z wnioskiem o uzyskanie takiego zezwolenia w ramach tzw. działań zaradczych lub też poprzez utworzenie azylu dla zwierząt, który może zapewnić miejsce nawet dla kilku zwierząt. Dlatego też bardzo dobrym rozwiązaniem są tu lokalne inicjatywy zmierzające do utworzenia azyli dla zwierząt akwariowych, czy nawet samych żółwi, w okolicy każdej większej miejscowości, ale nie jest to reguła. Może to być po prostu odpowiednio zabezpieczone przed ucieczką i uniemożliwiające rozmnażanie się żółwi oczko wodne. Dlaczego to ważne?Żółw ozdobny (czerwonolicy) Rafał MaciaszekZezwolenia na IGO i azyle dla zwierzątZgodnie z obowiązującymi przepisami samorządy lokalne będą miały obowiązek odłowu wybranych IGO, a przy braku dostępności azyli dla zwierząt, jedyną dla nich opcją będzie ich uśpienie. Jak będzie to wyglądało dokładnie doprecyzuje rozporządzenie krajowe do ustawy o gatunkach obcych, którego należy spodziewać się w najbliższym czasie. Tworzenie azyli dla zwierząt jest tu zatem jak najbardziej uzasadnione, szczególnie w kontekście porzuconych zwierząt domowych i zapobiegania bezdomności wciąż często niezauważalnych zwierząt akwariowych. Ważne jest jednak to by nie budować ich za wszelką cenę. Prowadząc je nie należy przyczyniać się do wspomagania dezinformacji na temat IGO, np. poprzez zakłamywanie wizerunku poprzez pokazywanie niektórych nieudomowionych IGO w roli zwierząt domowych, co może mieć miejsce w przypadku choćby szopa pracza, jenota i nutrii. Nie może to być podważanie licznych badań naukowych na temat tych gatunków na zasadzie jedynie własnych przemyśleń. Najprościej mówiąc, biorąc odpowiedzialność za inwazyjne gatunki obce nie powinno się powielać błędów, przez które gatunki te trafiły do środowiska. To prawda, wiele z tych gatunków to świetne zwierzęta, ale prowadząc działalność edukacyjną musimy mieć na uwadze także to skąd wynika ich obecność w środowisku i zapobiegać kolejnym uwolnieniom. Zwierzęta nie są zabawkami, a niestety większość osób je tak postrzega, co obrazuje sama liczba porzuceń żółwi akwariowych. Prowadząc azyl opiekun bierze na siebie sporą odpowiedzialność i powinien zadbać o narrację nienapędzającą skali zjawiska, któremu mają przeciwdziałać zwierzęta domowe należące do IGO nie muszą nigdy stanąć przed wyborem między azylem, a uśpieniem. Jeśli posiadasz takie zwierzę możesz wysłać wniosek o uzyskanie zezwolenia na odstępstwa od zakazów wobec niego. Jako odpowiedzialny opiekun powinieneś traktować to jako obowiązek, ponieważ dzięki temu zadbasz o przyszłość swojego podopiecznego, gwarantując chociażby to, że w przypadku, kiedy nie byłaby możliwa dalsza opieka nad nim z Twojej strony, tak bez problemu będzie można go z papierami przekazać innej osobie posiadającej zezwolenie. Jeśli nie posiadasz żadnego zezwolenia na gatunek wymieniony w którymś z wykazów to koniecznie wyślij go do 18 czerwca 2022, natomiast jeśli posiadasz zezwolenie wystawione na podstawie dawnego art. 120 ustawy o ochronie przyrody, masz nieco więcej czasu, przy czym nowe zezwolenie powinieneś uzyskać najpóźniej 19 grudnia 2022. W przypadku IGO stwarzających zagrożenie dla Unii wniosek należy kierować do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, podczas gdy wniosek o zezwolenie na IGO stwarzające zagrożenie dla Polski przekazuje się do regionalnej dyrekcji ochrony środowiska, właściwej ze względu na miejsce zamieszkania (np. w województwie lubuskim będzie to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim). Instrukcje wypełniania wniosku znajdziesz na a jeśli potrzebne byłoby dodatkowe wsparcie merytoryczne, zapraszam do kontaktu na lub Wysłanie wniosku dotyczącego zwierząt domowych IGO jest całkowicie bezpłatne. W przypadku starania się o azyl dla zwierząt jest to już 76 zł, a wniosek kierujemy do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. W każdym przypadku przygotowanie wniosku wymaga około 60-120 koniec zachęcam do zgłaszania obserwacji inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii i Polski w środowisku przyrodniczym. Zgodnie z przepisami ustawy o gatunkach obcych, należy je przesyłać do lokalnych samorządów tj. wójta, burmistrza, prezydenta. Zgłoszenia zawierają oprócz podstawowych danych obserwatora, takie informacje jak data i miejsce obserwacji, a także fotografie i nazwę zaobserwowanego gatunku. Zgłoszenia te są szczególnie ważne w przypadku tak groźnych gatunków jak rak luizjański czy rak marmurkowy, które w perspektywie nawet kilku lat mogą zniszczyć całe ekosystemy. Dlatego też nie należy tu góry dziękuję wszystkim odpowiedzialnym opiekunom, którzy wywiążą się ze swojego obowiązku i zarejestrują swoje zwierzęta domowe należące do inwazyjnych gatunków obcych. Jako ich opiekunowie jesteśmy im to ofertyMateriały promocyjne partnera
Żółwie trafiają do środowiska w wyniku niewiedzy właścicieli. Kupowane jako urocze żółwiki wielkości pięciozłotówki, szybko rosną i sprawiają coraz więcej problemów hodowlanych. Wówczas są „uwalniane” do środowiska naturalnego, co jest niezgodne z prawem, a w dodatku nie jest dobre ani dla przyrody ani też dla samych
Inwazyjne gatunki zwierząt najczęściej trafiają do środowiska wypuszczane przez ludzi. Trzeba z nimi walczyć, nim się rozprzestrzenią – dlatego ważne jest stworzenie azylów, w których takie zwierzęta mogłyby żyć, nie powodując szkód – mówią eksperci w rozmowie z PAP. Do tej pory w Polsce zidentyfikowanych zostało niemal dwa tysiące gatunków obcego pochodzenia – czyli gatunków roślin i zwierząt, które nie znalazły się na terenie naszego kraju w sposób naturalny, ale w wyniku działalności człowieka. Większość z nich nie jest w żaden sposób szkodliwa – nie oddziałuje negatywnie na przyrodę, gospodarkę czy na zdrowie człowieka. Bez części z nich wręcz nie wyobrażamy sobie dzisiaj życia: rośliny takie, jak ziemniaki, czy zwierzęta takie, jak kury czy świnie, to w większości miejsc na świecie gatunki obce. „Jest jednak niewielka grupa gatunków, w przypadku której oddziaływania takie są bardzo silne: właśnie te gatunki zwierząt i roślin nazywamy inwazyjnymi gatunkami obcymi” – tłumaczy w rozmowie z PAP dr Wojciech Solarz z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. Obce gatunki mogą przedostawać się na nowe terytoria przeróżnymi drogami: według danych zbieranych przez Komisję Europejską istnieje ok. 40 takich sposobów. Gatunki mogą przenieść się na nowe tereny po zlikwidowaniu naturalnej bariery geograficznej (np. wybudowaniu kanału), wydostawać z hodowli czy uprawy w warunkach kontrolowanych – bądź też być przywożone do nowego kraju wraz z importowanymi towarami. „Nie ma już na szczęście takich pomysłów, jak to było jeszcze w XIX i na początku XX wieku: sprowadzanie obcych gatunków zwierząt i celowe wsiedlanie ich do środowiska, żeby na przykład było ładnie albo żeby zwiększyć liczbę gatunków” – opowiada dr Solarz. Jak tłumaczy badacz, egzotyczne gatunki zwierząt najczęściej trafiają dzisiaj do środowiska wypuszczane przez dotychczasowych właścicieli. „Wiele z potencjalnie inwazyjnych gatunków – których być może jeszcze nie ma w środowisku naturalnym w Polsce, ale znajdują się na unijnej liście gatunków zakazanych – zostaje przywiezionych do kraju w celu ich hodowli. Następnie uciekają swoim właścicielom albo właśnie są przez nich wypuszczane” – mówi. Przykładem takiego rozpowszechnionego w Polsce gatunku są choćby pochodzące z Ameryki żółwie czerwonolice. Po wypuszczeniu do środowiska naturalnego stają się one konkurencją dla naszego rodzimego żółwia błotnego: walczą z nimi o pokarm i miejsca odpoczynku, a ponadto mogą przenosić na żółwie błotne pasożyty i choroby. Dr Solarz przekonuje jednak, że wbrew pozorom, to nie najbardziej rozpowszechnione gatunki inwazyjnych zwierząt i roślin powinny znajdować się w centrum naszego zainteresowania. „Przez to, że są one tak szeroko rozpowszechnione, nie jesteśmy niestety w stanie wiele na nie poradzić. W przypadku takich szeroko rozpowszechnionych gatunków inwazyjnych możemy już tylko próbować ograniczać ich występowanie i negatywny wpływ w określonych miejscach – np. na terenach przyrodniczo cennych, takich jak parki narodowe czy obszary Natura 2000. Natomiast w skali całej Polski jest to niewykonalne – zarówno z powodów technicznych, jak i ekonomicznych” – dodaje ekspert. „Tak naprawdę powinniśmy więc swoje działania koncentrować na gatunkach, które są jeszcze rzadkie i na tyle mało rozpowszechnione, że istnieje szansa na takie nimi zarządzania, żeby przyniosło to efekt w skali całego kraju” – stwierdza. Kluczowe jest więc utrzymanie pod kontrolą liczebności obecnych już w Polsce gatunków egzotycznych. Jednym z najbardziej podstawowych sposobów prowadzenia tej kontroli jest właśnie zapobieganie wypuszczaniu tych zwierząt na wolność. Andrzej Kepel z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra” zwraca jednak uwagę, że w Polsce praktycznie nie ma możliwości odpowiedzialnego pozbycia się żywych okazów gatunków egzotycznych. „Jedynym rozsądnym rozwiązaniem byłoby stworzenie azyli, które byłyby w stanie przyjmować te zwierzęta” – stwierdza. Zauważa on, że choć z ekonomicznego punktu widzenia najskuteczniejsze wydaje się usypianie zwierząt – jednak przyjęcie takiej strategii najpewniej przyniosłoby skutek odwrotny od zamierzonego. „Żaden właściciel zwierzęcia, nawet jeśli obecnie niezbyt się nim interesuje i ma dość jego trzymania, nie odda go na śmierć. Świadomość, że zostałyby poddane eutanazji, de facto skutkowałaby tym, że takie zwierzęta nie trafiałyby do punktów, które mogłyby je przyjąć, tylko byłyby wypuszczane na wolność” – tłumaczy. „Jeżeli chcemy, żeby ludzie, którzy już nie chcą lub nie mogą przetrzymywać takich zwierząt, oddali je – musimy stworzyć miejsca, w których zapewni się im dobre warunki życia, aż do naturalnej śmierci” – mówi Kepel. Dodaje przy tym, że choć przygotowywane były programy, które miały zaradzić problemowi wypuszczania do środowiska zwierząt egzotycznych, to ich realizacja za każdym razem napotyka barierę finansową. „Organizacje pozarządowe by to mogły zrobić – ale one też musiałyby mieć zagwarantowane środki” – podkreśla. PAP – Nauka w Polsce, Katarzyna Florencka kflo/ zan/ Źródło: Gatunki inwazyjne odnajdziemy w niemal każdym zakątku planety. Próby sztucznego zaszczepienia obcych gatunków na nowych terenach kończą się niepowodzeniem w 90% przypadków. Te 10%, któremu się udaje, odnosi na ogół spektakularne sukcesy w zasiedlaniu nowych terytoriów, z powodzeniem wypierając gatunki rodzime.

Zwalczanie gatunków inwazyjnych, czyli np. odławianie żółwi i raków ze zbiorników wodnych w centrach miast oraz testowanie innowacyjnych metod zwalczania zagrażających rodzimej przyrodzie roślin, rdestowców – to niektóre działania podjęte w ostatnich miesiącach w ramach projektu GDOŚ dotyczącego inwazyjnych gatunków obcych. Przedsięwzięcie prowadzone jest przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska we współpracy z ośrodkami naukowymi i specjalistycznymi firmami. Pilotażowe działania w kilkudziesięciu miastach Wiosną tego roku weszło w fazę pilotażowych działań prowadzonych w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Teraz naukowcy będą analizować skuteczność wykorzystanych w projekcie metod, by upowszechnić te najlepiej sprawdzające się w polskich warunkach. Jak przypomina rzecznik GDOŚ Piotr Otrębski, inwazje biologiczne obcych gatunków uznawane są obecnie za jedno z największych zagrożeń dla światowej przyrody. To jeden z najmniej przewidywalnych i jednocześnie najbardziej dynamicznych procesów przyrodniczych będących skutkiem rozwoju cywilizacji. Dlatego ważne jest zwalczanie gatunków przez Dyrekcję od 2017 roku projekt służy szczegółowemu zdiagnozowaniu problemu i wdrożeniu działań zaradczych. W minionych latach przyrodnicy przeprowadzili analizę inwazyjności gatunków obcych, wskazali te najbardziej zagrażające rodzimej przyrodzie oraz rozpoznali drogi ich przenoszenia. Dla wybranych gatunków przygotowano katalog i specyfikację możliwych do stosowania w Polsce metod ich zwalczania. W tym roku rozpoczęto testowanie poszczególnych metod. We wszystkich wytypowanych w ramach programu miejscach działania zostały już zakończone. Prowadzono je w sezonie wegetacyjnym na kilkudziesięciu stanowiskach w całym kraju - zarówno w centrach miast, jak i na terenach objętych różnymi formami ochrony przyrody. – poinformował PAP rzecznik Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Zwalczanie gatunków inwazyjnych, czyli 96 miast walczy Prace prowadzono łącznie w 96 lokalizacjach na terenie większości województw. W części przypadków, w celu łatwiejszego porównania metod testowanych na różnych stanowiskach, miejsca te znajdowały się w sąsiedztwie, tworząc tzw. grupy lokalizacji. Zwalczanie gatunków inwazyjnych to odławiano żółwie ze zbiorników wodnych w Poznaniu i Wrocławiu, a także raki ze zbiorników w Warszawie. Usuwano również wybrane inwazyjne gatunki z miejsc objętych ochroną, jak warszawski rezerwat przyrody Skarpa Ursynowska czy Wielkopolski Park Narodowy. W rezerwacie Las Dąbrowa w Gliwicach testowano trzy różne metody zwalczania jednych z najbardziej inwazyjnych roślin - rdestowców. Wśród sprawdzanych tu rozwiązań były również metody innowacyjne, po raz pierwszy wdrażane i testowane w Polsce: metoda siatkowania i metoda długotrwałego okrywania ze ściółkowaniem. – powiedział Piotr Otrębski. Prowadzone w ramach przedsięwzięcia prace podzielono na sześć grup, obejmujących po kilka wybranych, inwazyjnych gatunków obcych. Wśród zwierząt były to inwazyjne gatunki raków (rak pręgowany, sygnałowy, luizjański i marmurkowy) oraz żółwi (żółw jaszczurowaty, malowany, ostrogrzbiety i ozdobny), zaś wśród roślin: rośliny wodne (kabomba karolińska i moczarka delikatna), barszcze kaukaskie (barszcz Mantegazziego i barszcz Sosnowskiego), rdestowce (rdestowiec japoński, sachaliński i czeski) oraz wybrane inne gatunki: niecierpek pomarańczowy i gruczołowaty, kolczurka klapowana i tawuła kutnerowata. Metody walki z inwazją gatunków W pierwszych etapach prac naukowcy i praktycy przygotowali możliwe do zastosowania w Polsce metody zwalczania poszczególnych gatunków oraz wskazali lokalizację i stworzyli harmonogram działania. W tym roku przeprowadzono pilotaż, a w przyszłym powstaną raporty końcowe z realizacji przedsięwzięcia. Plan zakłada przeprowadzenie oceny i porównania efektywności poszczególnych metod. Co ważne, we wszystkich przypadkach w tej ocenie uwzględniony będzie ewentualny niekorzystny wpływ stosowania danej metody na gatunki niedocelowe i siedliska przyrodnicze. – wyjaśnił rzecznik GDOŚ, wskazując, iż przyrodnicy muszą mieć pewność, że zastosowane metody nie zaszkodzą innym niż inwazyjne gatunkom. Efektem działań będą kompendia wiedzy dotyczące poszczególnych gatunków i rekomendowanych metod ich zwalczania, pozwalających ograniczyć występowanie i negatywne oddziaływanie inwazyjnych gatunków obcych. Kompendia te będą rodzajem wytycznych w tym zakresie. – podsumował Piotr Otrębski. Współfinansowany z unijnych środków, wart łącznie ok. 20 mln zł projekt pod nazwą "Opracowanie zasad kontroli i zwalczania inwazyjnych gatunków obcych wraz z przeprowadzeniem pilotażowych działań i edukacją społeczną" realizuje wiele podmiotów. Uczestniczą w nim naukowcy z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk oraz badacze z konsorcjum, w skład którego wchodzą Uniwersytet Śląski w Katowicach, Akademia Pomorska w Słupsku czy Instytut Technologiczno-Przyrodniczy. Udział w pracach biorą eksperci zajmujący się poszczególnymi gatunkami i problematyką inwazji biologicznych w różnych ośrodkach w Polsce, a także specjalistyczne firmy. Unijne dofinansowanie do projektu wyniosło 17 mln zł, zaś samo opracowanie metod zwalczania wybranych inwazyjnych gatunków obcych wraz z przeprowadzeniem działań pilotażowych w terenie i opracowaniem kompendiów to koszt ok. 11,7 mln zł Czytaj również: Zwalczanie inwazyjnych gatunków obcych – ustawa z poprawkami PAP/fot. Pixabay

W Polsce głównie walczymy z gatunkami inwazyjnymi, bo wpływają negatywnie na różnorodność biologiczną. W lasach mamy zakaz wprowadzania gatunków obcych – powinniśmy sadzić gatunki rodzime. Część badaczy z dużą nadzieją patrzyło na daglezję, ale ona oprócz tego że szybko rośnie, potrzebuje też dużo wody.
Od czerwca do października 2021 r. prowadzone będą odłowy żółwi ozdobnych (głównie czerwonolicych) z terenu Fosy Miejskiej we Wrocławiu. W ten sposób miasto odpowiada na zagrożenie, jakie inwazyjne gatunki rodzą dla rodzimej przyrody. Odłowy są częścią projektu „Opracowanie zasad kontroli i zwalczania inwazyjnych gatunków obcych wraz z przeprowadzeniem pilotażowych działań i edukacją społeczną”. Efektem ma być opracowanie wytycznych dla gmin w zakresie skutecznych sposobów humanitarnego usuwania gatunków obcych ze środowiska naturalnego. Projekt jest koordynowany przez Instytut Ochrony Przyrody PAN, a odłowy będą miały miejsce w kilku miejscach w Polsce. We Wrocławiu prowadzone są przez członków Towarzystwa Herpetologicznego NATRIX. Skąd się wzięły obce żółwie w Polsce? Żółwie ozdobne Trachemys scripta pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, gdzie przez lata były masowo hodowane na fermach i eksportowane do wielu krajów świata. Eksport liczył nawet kilka milionów osobników rocznie, z czego do Europy trafiało niemal 30 procent. W latach dziewięćdziesiątych do Polski sprowadzano nawet 100 tys. żółwi rocznie – najpierw były to żółwie czerwonolice, następnie inne podgatunki: żółwie żółtolice i żółtobrzuche. – Obecnie w stosunku do żółwia ozdobnego obowiązuje zakaz importu, handlu, wpuszczania do środowiska naturalnego. Hodowla jest możliwa jedynie za zgodą odpowiednich organów ochrony przyrody w Polsce – informuje Aleksandra Kolanek z Towarzystwa Herpetologicznego NATRIX. We Wrocławiu pierwsze obce żółwie obserwowano już w połowie lat dziewięćdziesiątych – najpierw w Fosie Miejskiej, później także w innych zbiornikach, między innymi w parku Południowym, na Pilczycach czy w parku Szczytnickim. W latach 2008-2012 w Fosie Miejskiej stwierdzono kilkadziesiąt żółwi ozdobnych, a po modernizacji Fosy wciąż można je spotkać na jej brzegach i na wyspach w jej obrębie. W 2019 roku TH NATRIX prowadziło monitoring występowania żółwi w Fosie. Niedźwiedzia przysługa Zdecydowana większość żółwi ozdobnych trafiła do środowiska naturalnego z powodu nieodpowiedzialnych i nieposiadających dostatecznej wiedzy właścicieli czy sprzedawców w sklepach zoologicznych. – Młode żółwie wyglądają wyjątkowo sympatycznie, są wielkości monety pięciozłotowej, dlatego też często były kupowane jako zwierzątka domowe pod wpływem impulsu. Niestety gatunek ten osiąga znaczne rozmiary (do 30 cm), a jego hodowla jest dość uciążliwa. W źle pojmowanej chęci humanitarnego pozbycia się kłopotu żółwiom „zwracano wolność”, wpuszczając do pobliskiego zbiornika wodnego. Nie wszystkie żółwie przeżywały takie działanie, a te, którym udało się przetrwać zaczęły zagrażać innym, naturalnie występujących gatunkom oraz człowiekowi. Biorąc pod uwagę, że to zwierzęta długowieczne, ich wpływ na środowisko naturalne również jest długoterminowy – dodaje Aleksandra Kolanek. Na razie nie udało się potwierdzić udanych lęgów w polskich warunkach, jednakże takie próby są przez żółwie podejmowane. Jest to działanie niepożądane, ponieważ żółw ozdobny jest nie tylko gatunkiem obcym, ale i jednym ze 100 najbardziej inwazyjnych gatunków na świecie. Zagrożenia ze strony gatunków inwazyjnych Wpływ inwazyjnych gatunków obcych na środowisko jest złożony – żółwie wpływają na przyrodę i człowieka na trzy główne sposoby: są źródłem wielu patogennych bakterii, grzybów czy wirusów, które mogą zostać przeniesione nie tylko na ryby, bezkręgowce wodne czy ptaki gniazdujące na ziemi, ale także na człowieka – zwłaszcza w miejscach, które wykorzystywane są przez ludzi do rekreacji. Jednym z takich patogenów jest pałeczka salmonelli; są żarłoczne i wszystkożerne, dlatego bardzo intensywnie eksploatują i doprowadzają do zaniku populacji chronionych gatunków, zwłaszcza płazów; stanowią konkurencję dla rzadkiego i zagrożonego wyginięciem rodzimego gatunku: żółwia błotnego. Żółwie ozdobne nie mają naturalnego wroga, dlatego też naukowcy zajmujący się ochroną przyrody z niepokojem obserwują przemiany klimatyczne, które coraz mocniej sprzyjają udanemu rozrodowi tych żółwi. Gatunki inwazyjne we Wrocławiu We Wrocławiu poza żółwiem ozdobnym występuje ponad 20 innych inwazyjnych gatunków, zarówno roślin, jak i zwierząt. Inwazyjne rośliny (takie jak barszcz Sosnowskiego czy nawłoć kanadyjska) charakteryzują się wysoką odpornością na próby wyplenienia, bardzo ekspansywną naturą i szybkim tempem zasiedlania kolejnych obszarów. Nie dość, że wypierają one naturalne zbiorowiska roślinne, to mogą zagrażać ludziom – oparzenia od barszczu są bolesne i niebezpieczne dla zdrowia. Natomiast inne inwazyjne gatunki zwierząt zasiedlające Wrocław to jenot, norka amerykańska, rak pręgowany czy biedronka azjatycka. Podobnie jak żółw ozdobny wpływają negatywnie na lokalną przyrodę, pustosząc populacje rodzimych gatunków. Co można zrobić Obecnie procedowane są zmiany prawne, które mają za zadanie ograniczyć lub wyeliminować problem gatunków inwazyjnych. W tym celu właśnie prowadzone będą odłowy w Fosie – podczas działań testowane będą dwa sposoby odłowu żółwi: za pomocą podbieraków oraz za pomocą tzw. pułapek plażowiskowych. – Odłowione żółwie zostaną przewiezione do jednego ze specjalnych azyli, gdzie bezpiecznie spędzą resztę swojego życia. Żaden żółw nie zginie w wyniku działań – podkreśla Kolanek. Wyniki odłowów wraz z oceną efektywności metod zostaną włączone do koordynowanego przez IOP PAN na zlecenie GDOŚ opracowania. Opracowanie to zawierać będzie eksperckie wskazówki dla gmin, które w przyszłości (w związku z projektowaną ustawą o gatunkach inwazyjnych) będą zobowiązane do humanitarnego usuwania ze środowiska naturalnego inwazyjnych gatunków obcych. (TH NATRIX) q4o1o.
  • psajced703.pages.dev/86
  • psajced703.pages.dev/6
  • psajced703.pages.dev/38
  • psajced703.pages.dev/44
  • psajced703.pages.dev/81
  • psajced703.pages.dev/77
  • psajced703.pages.dev/71
  • psajced703.pages.dev/58
  • żółwie inwazyjne w polsce